Na torze (140) | Na drodze (96) | W garażu (94) | Wydarzenia (66) | Poza autem (34) | Testy aut (20) | Karting (16) | Testy (14) |

Gokartowe zmęczenie materiału

Od kiedy intensywnie zabrałem się za bicie rekordu toru to praktycznie zatrzymałem się w gokartowym rozwoju. W ostatnich tygodniach byłem kilkanaście razy na torze a postępów brak. Natomiast czołówka sporo poprawia swoje rekordy. Najwyższy czas zrobić sobie przerwę...

... i wrócić do starego modelu okazyjnych jazd, raz czy dwa w tygodniu, ale z pełną koncentracją, myślami o złotych kalesonach będących główną nagrodą. Teraz niestety stosowałem głównie metodę zabijania klina klinem i zaprzestałem jazd w skutecznym modelu "do trzech razy sztuka". Zmarnowałem dużo czasu.

W skupianiu się, i zarazem ograniczaniu kosztów, pomaga wspomniany wyżej system jazd "do trzech razy sztuka", czyli mam tylko trzy próby na pobicie własnego rekordu. Co prawda zwykle pierwsze dwie próby marnowałem, dopiero na ostatniej udawało mi się pozbierać i zapamiętać jak się powinno jechać. Ale dobre było i to. Bo teraz to zawalałem na całej linii, niemal codziennie jeździłem, bez efektów.

Jeżeli jesteśmy amatorami to częsta, niemal codzienna jazda nie jest dobrym pomysłem, jest bardzo złym pomysłem. Pracujemy sami ze sobą więc nijak nie będziemy w stanie w tak krótkim czasie przemyśleć, zapamiętać, zrealizować swoje założenia. A przede wszystkim trzeba się sprężać i koncentrować, a jeżdżąc często nie będziemy w stanie wysokiego ciśnienia utrzymać. Taka jazda jest na prawdę sporym wysiłkiem umysłowym. Co prawda to zapamiętania i zrealizowania jest zwykle tylko kilka elementów ale jeżeli nie będziemy maksymalnie skupieni to zawsze gdzieś nawalimy i dobrego wyniku nie osiągniemy.

Jazda z głową

W głowie przed jazdą powinienem mieć tylko:

  1. pierwsze okrążenia rozgrzewają opony, nie tnij zakrętów bo ręce będą bolały, nie bij rekordu bo i tak nie pobijesz a się tylko zmęczysz, rozgrzewaj te opony, i nie patrz na czasy!

  2. a właściwe rozgrzanie opon określ na podstawie przejazdu w zakrętach, a nie na podstawie czasów przejazdu! nie patrz na czasy!

  3. gdy już gokart trzyma się drogi zacznij powoli przyspieszać, będzie kilka-kilkanaście okrążeń do przejechania, dopiero teraz możesz zacząć patrzeć na czasy! ale jako informację potwierdzającą właściwą jazdę, z postępującymi efektami,

  4. ale pamiętaj, że liczy się czas jednego, najlepszego okrążenia, o to się rozchodzi! i jeżeli w trakcie danej próby jakiś zakręt nie wyjdzie jak należy to okrążenie jest stracone i już nie spinaj się, rekordu w tej próbie nie pobijesz a tylko się zmęczysz, oszczędzaj siły na kolejne kółko!

  5. zarazem pamiętaj o ostatnim zakręcie przed linią start-meta, to już tutaj zaczyna się bicie rekordu, trzeba go poprawnie przejechać!

  6. a dalej muszę pamiętać o odpowiedniej jeździe, zależne jest to oczywiście od układu toru, a chodzi np. o odpowiednie, mocne hamowanie, wcześniej albo później niż się wydaje, właściwe wejście w zakręty, itd... gdyż przejazd danego zakrętu determinuje pozycję przed kolejnym, i zwykle trzeba gdzieś poświęcić dany zakręt, przejechać go wolniej po to aby całość odcinka toru przejechać szybciej,

  7. i najtrudniejsze na koniec... skupiaj się na prawidłowej jeździe, a czas okrążenia, ustanowiony rekord przyjdzie sam i będzie potwierdzeniem właściwej jazdy! aby pobić rekord trzeba przejechać lepiej tor niż poprzednio! a nie czekać na lepszą cyferkę pomiaru czasu przy numerze gokarta...

Tyle. Wszystko proste i oczywiste. A okazuje się, że w większości przejazdów w ogóle nie pamiętałem o jak najlepszym wyjściem z zakrętu przed startem-metą. Albo, zamiast na początku dobrze rozgrzać opony zaczynałem już się ścigać, czyli w praktyce tracić siły przeznaczone na właściwy time-attack. To samo z szybkimi okrążeniami z błędem, i zamiast je sobie darować walczyłem o kiepski wynik. A przede wszystkim problemy opisane w ostatnim punkcie, czyli związane ze skupieniem się na poprawianiu czasu a nie na poprawianiu jazdy.

Szczerze mówiąc to nie pamiętam kiedy ostatni raz przed jazdą o tym co wyżej myślałem i pamiętałem. Za często jeździłem, bez pomyślunku, dopiero w czasie jazdy zaczynałem sobie przypominać jak powinna moja jazda wyglądać. Co prawda nie miałem problemu z czasami na Top10, ale Top3 jest aktualnie całkowicie poza moim zasięgiem. Dlatego pora na przerwę, jak najdłuższą przerwę.

Za tydzień, w niedzielę mamy finał pucharu gokartowego, do którego się zakwalifikowałem, mimo tej "radosnej na umyśle" jazdy. Mam nadzieję, że nie pojawię się wcześniej na torze niż w czwartek, na 10-20 minut. Następnie może w sobotę, na 10 minut. Jestem pewny, że da to lepsze rezultaty niż niemal codzienne pastwienie się... nad samym sobą.

Komentarze (0) skocz na koniec

Nie ma w tej chwili żadnych komentarzy. Twój będzie pierwszy!

Napisz komentarz

Autor *

Strona

Komentarz *